sobota, 4 października 2014

1. PIERWSZE SPOTKANIE

Lindsey POV:
Jak co dzień byłam w mojej klinice i właśnie oglądałam suczkę o imieniu Sara, która już nie długo miała wydać na świat piękne szczeniaczki.
Nagle moja mama wkroczył z prędkością światła do sami w której oglądałam psa, a zwierzę wystraszone uciekło.
- Mamo! Wystraszyłaś Sarę... - krzyknęłam.
Przewróciła oczami i szepnęła coś na ucho mojej pielęgniarce. Nie mam pojęcia co ona jej powiedziała, ale już po chwili doszedł do mnie z korytarza stłumiony głos kobiety, która oznajmiała moim klientom, że muszę wyjść gdzieś w bardzo ważnej sprawie.
- Mamo? Gdzie idziemy? - zapytałam zdziwiona.
- Czekaj i obserwuj. - szepnęła. Usiadłam z tyłu samochodu mojej mamy i pojechałyśmy do domu. Kiedy byłyśmy na miejscu zaprowadziła mnie do mojego pokoju i otworzyła szafę.
- Dlaczego nie możesz tego założyć? - zapytała wskazując na czerwoną sukienkę.
Przewróciłam oczami i poszłam ubrać tą sukienkę. Wyszłam pokazując się mamie.
- Wyglądasz jak księżniczka! - krzyknęła - On jest idealny dla ciebie. - powiedziała.
- Kim on jest? - zapytałam, patrząc na nią zdezoriętowana.
- Oh! Jest już późno! - wykrzyknęła zdenerwowana, patrząc na zegarek, który wskazywał 15.
Prowadziła samochód, a ja siedziałam w tylnej jego części.
- Nazywa się Harry i my... Mam na myśli ja i jego rodzice, zdecydowaliśmy się na ślub... dla was obydwojgu. Co o tym sądzisz? - powiedziała kiedy jechaliśmy, jak sądzę, do parku.
- Co? Dlaczego nie spytałaś mnie o pozwolenie? - zapytałam ją, przelewając w to zdanie całą moją złość.
Ona uśmiechnęła się i powiedziała:
- On jest najlepszym księciem dla mojej księżniczki.
- Ale...? - spytałam ją nadal zdezoriętowanym głosem.
Nagle gwałtownie zahamowała i obje wysiadłyśmy z auta.
Przytuliła mnie i powiedziała:
- Wszystko będzie dobrze.
Spojrzałam na park, w którym było dużo ludzi.
- Jak mam go znaleźć? - spytałam z miną szczeniaczka.
Wskazała na moją torbę i powiedziała:
- Masz jego zdjęcie w swojej torebce i on ma twoje, więc już się nie martw moja księżniczko.

(W międzyczasie)
Harry POV:
Wyjąłem telefon i wybrałem numer mojego najlepszego kolegi z zespołu.
- Hej Lou - odezwałem się, kiedy odebrał - Jestem strasznie zdenerwowany przed spotkaniem z tą dziewczyną. Powiedziałem jej mamie, że nie powiem jej o moim zawodzie. Co na to powiesz? - zapytałem.
- Dlaczego jej nie powiesz? - spytał.
- Chce, żeby kochała mnie, a nie moją sławę...
- To prawda. - stwierdził.
- Myślę, że ją znalazłem. Odezwę się później. - powiedziałem.
- Dobrze... I chce ci życzyć powodzenia Haz. - powiedział.
- Dziękuje.
Zobaczyłem jej błyszczące, niebieskie oczy i wpadłem...
Podziwiałem ją, a ona patrzyła się w kartkę papieru, ale nie wiedziałem co się na niej znajduje.
Wszystko wydawało się zniknąć, tylko ona błyszczała, a ja zgubiłem się w niej.
Poczułem jak wpada na mnie.
Wstała, przepraszając mnie. W pewnym momencie przestała (Nie wiem dlaczego).
Spojrzała mi głęboko w oczy, a ja spojrzałem w jej. Czas się zatrzymał...

***
Jest pierwszy rozdział.
Nie wiem jak was, 
ale mnie urzekło brak długich i męczących opisów, 
oraz to, że od razu zaczyna się akcja.
Pozdrawiam i do następnego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje <3