Lindsey POV:
Razem z Harrym, od razu po ceremonii, wsiedliśmy do auta.
Ktoś powiedział, że jedziemy do miejsca specjalnie przygotowanego na tą okazje przez przyjaciela Harrego.
Wszyscy wyglądali cudownie.
Widziałam Louis'a z żoną i Zayn'a.
I widziałam też Liam'a z dziewczyną. To chyba jego dziewczyna.
A Niall...? Może on jeszcze szuka swojej księżniczki? Życzę mu żeby znalazł ją jak najszybciej.
W trakcie jazdy trwała niezręczna cisza. Mało rozmawialiśmy, gdyż nie znaliśmy się za długo...
Ale wiedziałam, że już jest w moim sercu.
I wiedziałam również, że jestem gdzieś w jego.
Nagle samochód się zatrzymał, a ja chciałam wiedzieć gdzie jesteśmy, ale ktoś zasłonił mi oczy.
- Kto to? - spytałam.
- Nie martw się Lin. Przecież cię nie porwę. - powiedziałam moja kuzynka. Kuzynka Kelsey...
Niestety ona mieszka w Las Vegas, więc widzimy się tylko w wakacje. Jest idealna... Znam ją długo i wiem, że kocha dużo jeść, a nadal ma figurę jak klepsydra.
Ale co ona tu robi?
- Uspokój się! I będziemy się wspinać.
Posłuchałam jej i już po jakiejś minucie wspinaczki, zdjęła tkaninę z moich oczu.
Zobaczyłam... gwiazdy.
Przetarłam oczy upewniając się, że to nie jest sen. Najlepsze było, kiedy zobaczyłam Logan'a Lerman'a. Jestem fanką serii Percy Jackson.
Ktoś dotknął mojego ramienia, a kiedy się odwróciłam zobaczyłam Harrego.
Dołeczki na jego twarzy są słodkie i gorące jednocześnie.
- Harry... - zaczęłam - dlaczego tak wiele sław jest tutaj?
- Czy możemy porozmawiać o tym po imprezie? - wtrącił się Zayn. Kiwnęłam głową na tak i cały wieczór świetnie się bawiłam. Poznałam wiele gwiazd i z niektórymi wymieniłam się numerem telefonu.
Na parkiecie, próbowałam najsłodsze dla mnie usta... Harrego...
- Kocham cię, Harry - wyszeptałam po pocałunku.
Kiedy impreza się skończyła, siedzieliśmy przy basenie i każdy był wyraźnie czymś spięty.
Niall szturchną Kelsey, żeby zaczęła mówić.
- Umm... Lin, bo...
- Nasza piątka należy do słynnego brytyjsko-irlandzkiego boysbandu. - skończył za nią Liam.
- Naprawdę? - spojrzałam zdziwiona na Harrego.
Okłamał mnie. Czuje się jakby mnie zdradził.
Chłopak zawiesił głowę z poczucia winy.
To wszystko sprawiło,że wpadłam do basenu...
poniedziałek, 8 grudnia 2014
sobota, 22 listopada 2014
6. Dzwonią dzwony
Harry POV:
Kiedy się obudziłem byłem już ubrany w marynarkę.
Czemu mam na sobie taki strój?!
Czemu Louis też jest tak odświętnie ubrany?
Czy coś mnie ominęło?
Czy ja idę na jakąś ceremonię?
Może MTV EMA?
Nie! Mamy jeszcze dużo czasu, do tej ceremonij...
Więc dlaczego jestem tak ubrany?
Nagle podbiegła do mnie moja mama.
- Mój chłopczyk jest wystarczająco duży żeby wsiąść ślub. - widziałem łzy w jej oczach.
Ślub?
Co?
Poczekaj?
Jestem tak ubrany, ponieważ mam wsiąść ślub?
Dzisiaj?
- Liam! Potrzebuje z tobą porozmawiać! Natychmiast! - krzyknąłem do telefonu.
Ktoś otworzył drzwi, a tym kimś był Liam, który wszedł do środka.
- Coś się stało, Harry? - zapytał.
- Erm... Mam teraz ożenić się? Myślę, że to dla mnie za wcześnie... - powiedziałem.
- Ty sobie ze mnie żartujesz? Wiesz dobrze, że Eleonor wyszła za Louisa, a Zayn ożenił się z Perrie... Ja też bardzo szybko zwiąże się z Sophie. I jestem pewny, że Niall szybko znajdzie sobie dziewczynę. - powiedział Liam.
- Ja po prostu nie wiem co robić... - przyznałem.
- Harry... Posłuchaj mnie. To dzieje się tak szybko, po tym jak poznałeś Lindsey, ponieważ nikt z nas nie chce żeby nazywali cię kobieciarzem. Rozumiemy, co czujesz... - powiedział Louis zamykając drzwi.
Jego słowa sprawiły, że postanowiłem zgodzić się na ślub.
- Dobra chłopaki, niech tak będzie. - powiedziałem.
- Mój chłopak! - krzykną Lou.
W między czasie - Lindsey POV:
Nie rozumiem co się stało...
Kiedy się obudziłam, byłam już ubrana w... suknie ślubną?
Tak...
Czułam jak kręci mi się w głowie.
Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam tam moją mamę i tatę...
Obok nich stała jakaś para, która miała około dwudziestu lat.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam... Jake?
(był moim chłopakiem, kiedy byłam młodsza)
Pomyślałam, że moi rodzice znaleźli go, żebym mogła go poślubić?
Wow! Kocham cię tato! Ciebie też mamo!
- Jake?! - powiedziałam.
- Lindsey! - podniósł mnie i okręcił się dookoła własnej osi.
Czułam się jakbym była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Nie tak szybko... Czy dziewczyna, która stoi obok niego jest w ciąży?
Postawił mnie, pozwalając odejść, na co ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Marisol, poznaj moją przyjaciółkę Lindsey. Lindsey, oto moja żona, Marisol.
I tak po prostu przyszedł tutaj z nią?
A ja marnuje dla niego całe życie?
Nie mogłam już dłużej tam stać, więc po prostu wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Więc mam wyjść za... Harrego?!
Po chwili dołączył do mnie mój tata i wsiedliśmy do samochodu... Czy my jedziemy do kościoła? Tak, miałam racje.
Rozbrzmiewały dźwięki muzyki granej przez orkiestrę.
Tata złapał mnie pod ramię i poprowadził do ołtarza.
Za nami szły dziewczynki, które rzucały kwiatkami.
I wtedy go zobaczyłam...
Harry...
Był taki przystojny.
Ojciec puścił moją dłoń, którą od razu chwycił Harry, stając przed biskupem.
- Czy ty panie Harry Styles - zaczął ksiądz - jesteś gotowy, aby pojąć Lindsey, jako twoją ukochaną żonę? - zapytał.
- Jestem gotowy być z Lindsey całym sercem. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- A czy ty pani Lindsey, jesteś gotowa wziąć sobie Harrego za męża?
Łzy spływały strumieniami po mojej twarzy. Odwróciłam się w stronę Jake'a i zobaczyłam jak trzyma rękę swojej żony.
- Tak. - odpowiedziałam w końcu i stało się. Przyniesiono obrączki i nałożyliśmy je sobie nawzajem na palce.
- A więc przed Bogiem ogłaszam Lindsey i Harrego małżeństwem...
Kiedy się obudziłem byłem już ubrany w marynarkę.
Czemu mam na sobie taki strój?!
Czemu Louis też jest tak odświętnie ubrany?
Czy coś mnie ominęło?
Czy ja idę na jakąś ceremonię?
Może MTV EMA?
Nie! Mamy jeszcze dużo czasu, do tej ceremonij...
Więc dlaczego jestem tak ubrany?
Nagle podbiegła do mnie moja mama.
- Mój chłopczyk jest wystarczająco duży żeby wsiąść ślub. - widziałem łzy w jej oczach.
Ślub?
Co?
Poczekaj?
Jestem tak ubrany, ponieważ mam wsiąść ślub?
Dzisiaj?
- Liam! Potrzebuje z tobą porozmawiać! Natychmiast! - krzyknąłem do telefonu.
Ktoś otworzył drzwi, a tym kimś był Liam, który wszedł do środka.
- Coś się stało, Harry? - zapytał.
- Erm... Mam teraz ożenić się? Myślę, że to dla mnie za wcześnie... - powiedziałem.
- Ty sobie ze mnie żartujesz? Wiesz dobrze, że Eleonor wyszła za Louisa, a Zayn ożenił się z Perrie... Ja też bardzo szybko zwiąże się z Sophie. I jestem pewny, że Niall szybko znajdzie sobie dziewczynę. - powiedział Liam.
- Ja po prostu nie wiem co robić... - przyznałem.
- Harry... Posłuchaj mnie. To dzieje się tak szybko, po tym jak poznałeś Lindsey, ponieważ nikt z nas nie chce żeby nazywali cię kobieciarzem. Rozumiemy, co czujesz... - powiedział Louis zamykając drzwi.
Jego słowa sprawiły, że postanowiłem zgodzić się na ślub.
- Dobra chłopaki, niech tak będzie. - powiedziałem.
- Mój chłopak! - krzykną Lou.
W między czasie - Lindsey POV:
Nie rozumiem co się stało...
Kiedy się obudziłam, byłam już ubrana w... suknie ślubną?
Tak...
Czułam jak kręci mi się w głowie.
Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam tam moją mamę i tatę...
Obok nich stała jakaś para, która miała około dwudziestu lat.
Podeszłam bliżej i zobaczyłam... Jake?
(był moim chłopakiem, kiedy byłam młodsza)
Pomyślałam, że moi rodzice znaleźli go, żebym mogła go poślubić?
Wow! Kocham cię tato! Ciebie też mamo!
- Jake?! - powiedziałam.
- Lindsey! - podniósł mnie i okręcił się dookoła własnej osi.
Czułam się jakbym była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Nie tak szybko... Czy dziewczyna, która stoi obok niego jest w ciąży?
Postawił mnie, pozwalając odejść, na co ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Marisol, poznaj moją przyjaciółkę Lindsey. Lindsey, oto moja żona, Marisol.
I tak po prostu przyszedł tutaj z nią?
A ja marnuje dla niego całe życie?
Nie mogłam już dłużej tam stać, więc po prostu wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Więc mam wyjść za... Harrego?!
Po chwili dołączył do mnie mój tata i wsiedliśmy do samochodu... Czy my jedziemy do kościoła? Tak, miałam racje.
Rozbrzmiewały dźwięki muzyki granej przez orkiestrę.
Tata złapał mnie pod ramię i poprowadził do ołtarza.
Za nami szły dziewczynki, które rzucały kwiatkami.
I wtedy go zobaczyłam...
Harry...
Był taki przystojny.
Ojciec puścił moją dłoń, którą od razu chwycił Harry, stając przed biskupem.
- Czy ty panie Harry Styles - zaczął ksiądz - jesteś gotowy, aby pojąć Lindsey, jako twoją ukochaną żonę? - zapytał.
- Jestem gotowy być z Lindsey całym sercem. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- A czy ty pani Lindsey, jesteś gotowa wziąć sobie Harrego za męża?
Łzy spływały strumieniami po mojej twarzy. Odwróciłam się w stronę Jake'a i zobaczyłam jak trzyma rękę swojej żony.
- Tak. - odpowiedziałam w końcu i stało się. Przyniesiono obrączki i nałożyliśmy je sobie nawzajem na palce.
- A więc przed Bogiem ogłaszam Lindsey i Harrego małżeństwem...
poniedziałek, 17 listopada 2014
5. Porwanie?!
Zayn POV:
Następnego dnia podjechaliśmy wypożyczonym vanem, który prowadził Louis.
- To jest jej dom. - powiedział nagle.
Byliśmy niespokojni czekając, aż wyjdzie na zewnątrz.
Mieliśmy chloroform, który wylałem na tkaninę.
Kiedy dziewczyna podeszła bliżej, szybko pociągnąłem ją w moją stronę i przyłożyłem szmatkę do twarzy.
Zaczęła walczyć i kopać Niall'a w brzuch, ale już po chwili była poza świadomością.
Louis uradowany powiedział:
- Idealnie!
Zostało tylko porwać Harrego...
Tymczasem Harry POV:
Kiedy obudziłem się, zauważyłem, że nie było nikogo w domu.
Dziwne...
Bardzo dziwne...
Byłem głodny, ale nie chciało mi się nic zrobić, więc postanowiłem zjeść śniadanie na mieście.
Kiedy wychodziłem, zadzwonił do mnie Liam...
~Rozmowa~
Harry: Liam?
Liam: Hary, gdzie jesteś?
Harry: Idę właśnie do Starbuck'u.
Liam: Dobra... poczekamy.
Harry: C...?
~Koniec rozmowy~
To jest jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie mi się przydażyły.
Liam nigdy nie zawiesza połączenia... ale dziś to zrobił.
Skończyłem jeść, zapłaciłem i przed wyjście rozdałem jeszcze kilka autografów.
Czy ja nie mogę nawet w spokoju zjeść śniadania?
Kiedy wracałem, jakiś van zatrzymał się koło mnie.
Ktoś przyłożył mi jakąś szmatkę do twarzy.
Jedyne co zrozumiałem, to to, że to jest PORWANIE?!
Niestety już po chwili straciłem przytomność.
Następnego dnia podjechaliśmy wypożyczonym vanem, który prowadził Louis.
- To jest jej dom. - powiedział nagle.
Byliśmy niespokojni czekając, aż wyjdzie na zewnątrz.
Mieliśmy chloroform, który wylałem na tkaninę.
Kiedy dziewczyna podeszła bliżej, szybko pociągnąłem ją w moją stronę i przyłożyłem szmatkę do twarzy.
Zaczęła walczyć i kopać Niall'a w brzuch, ale już po chwili była poza świadomością.
Louis uradowany powiedział:
- Idealnie!
Zostało tylko porwać Harrego...
Tymczasem Harry POV:
Kiedy obudziłem się, zauważyłem, że nie było nikogo w domu.
Dziwne...
Bardzo dziwne...
Byłem głodny, ale nie chciało mi się nic zrobić, więc postanowiłem zjeść śniadanie na mieście.
Kiedy wychodziłem, zadzwonił do mnie Liam...
~Rozmowa~
Harry: Liam?
Liam: Hary, gdzie jesteś?
Harry: Idę właśnie do Starbuck'u.
Liam: Dobra... poczekamy.
Harry: C...?
~Koniec rozmowy~
To jest jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakie mi się przydażyły.
Liam nigdy nie zawiesza połączenia... ale dziś to zrobił.
Skończyłem jeść, zapłaciłem i przed wyjście rozdałem jeszcze kilka autografów.
Czy ja nie mogę nawet w spokoju zjeść śniadania?
Kiedy wracałem, jakiś van zatrzymał się koło mnie.
Ktoś przyłożył mi jakąś szmatkę do twarzy.
Jedyne co zrozumiałem, to to, że to jest PORWANIE?!
Niestety już po chwili straciłem przytomność.
środa, 12 listopada 2014
4. Niespodzianka!
Lindsey POV:
Kiedy się obudziłam, pierwszym co rzuciło mi się w oczy był blondyn stojący w drzwiach z filiżanką kawy, w ręku. Uśmiechną się do mnie miło i powiedział:
- Dobry...
- Dzień dobry. - powiedziałam odruchowo.
Kiedy moje zmysły wróciły zaczęłam zadawać sobie pytania...
'Gdzie ja jestem?'
'Kim jest ten chłopak?'
Rozejrzałam się po pokoju i od razu mi ulżyło kiedy zobaczyłam moją miłość.
- Co się tak gapisz? - zapytał mnie chłopak, przypominając o swoim istnieniu.
Nie odpowiedziałam mu, bo moim jedynym celem w tej chwili było obudzenie Harrego.
Próbowałam, ale miałam marne szanse...
- Hej Lindsey. - powiedział Louis, wchodząc do pokoju. - Jak się czujesz?
- Już lepiej... - spojrzałam znów na blondyna. - Przepraszam, ale nie znam twojego imienia. Możesz się przedstawić? - zapytałam.
- Niall... Niall Horan. - uśmiechną się do mnie.
- Myślę, że powinnaś poznać innych. - przerwał nam Louis.
- Chodźcie na śniadanie! - zawołał ktoś z dołu.
Próbowałam jeszcze raz obudzić Harrego, ale nic nie odpowiedział.
W kuchni spotkałam jeszcze dwóch chłopaków.
- Mogę wam jakoś pomóc? - zapytałam ich.
- Cześć Lindsey - przywitał się jeden z nich. - Jestem Liam, a to jest Zayn.
Drugi chłopak tylko się uśmiechną.
- Cześć. - powiedziałam i wzięłam się za przygotowanie tostów i naleśników.
- Śniadanie jest na prawdę pyszne. - wyznał Niall, kiedy zaczęliśmy śniadanie.
- Lepsze niż Nandos? - zapytał go Zayn.
- Hmm... Żeby opowiedzieć na to pytanie, muszę zjeść więcej! - krzykną z pełną buzią.
- Ktoś tu poczuł naleśniki... - powiedział Louis, patrząc na Harrego, który schodził po schodach.
Nagle ocknęłam się...
- O mój Boże! Muszę jechać do klinki! - krzyknęłam pędząc w stronę drzwi, ale Harry zatrzymał mnie i powiedział:
- Dziś jest niedziela, skarbie.
Każdy mógł zobaczyć ulgę na mojej twarzy.
Spędzałam z chłopakami trochę czasu, a później razem z Harrym wyszliśmy.
Liam Pov:
Kiedy wyszli, wreszcie mogliśmy się wziąć, za wymyślenie jakiegoś super planu.
- Więc to już jutro. - powiedział Zayn - Porywamy ich, zapieramy na statek, gdzie odbędzie się ślub, prawda? - upewnił się chłopak.
- Tak i powiem jej, że jesteśmy sławni, bo to może potem spowodować problemy w ich związku. - powiedział Louis.
- Masz racje Lou. - powiedziałem z uśmiechem, a Niall tylko przytakną na to wszystko, z ustami pełnymi Nandos.
Kiedy się obudziłam, pierwszym co rzuciło mi się w oczy był blondyn stojący w drzwiach z filiżanką kawy, w ręku. Uśmiechną się do mnie miło i powiedział:
- Dobry...
- Dzień dobry. - powiedziałam odruchowo.
Kiedy moje zmysły wróciły zaczęłam zadawać sobie pytania...
'Gdzie ja jestem?'
'Kim jest ten chłopak?'
Rozejrzałam się po pokoju i od razu mi ulżyło kiedy zobaczyłam moją miłość.
- Co się tak gapisz? - zapytał mnie chłopak, przypominając o swoim istnieniu.
Nie odpowiedziałam mu, bo moim jedynym celem w tej chwili było obudzenie Harrego.
Próbowałam, ale miałam marne szanse...
- Hej Lindsey. - powiedział Louis, wchodząc do pokoju. - Jak się czujesz?
- Już lepiej... - spojrzałam znów na blondyna. - Przepraszam, ale nie znam twojego imienia. Możesz się przedstawić? - zapytałam.
- Niall... Niall Horan. - uśmiechną się do mnie.
- Myślę, że powinnaś poznać innych. - przerwał nam Louis.
- Chodźcie na śniadanie! - zawołał ktoś z dołu.
Próbowałam jeszcze raz obudzić Harrego, ale nic nie odpowiedział.
W kuchni spotkałam jeszcze dwóch chłopaków.
- Mogę wam jakoś pomóc? - zapytałam ich.
- Cześć Lindsey - przywitał się jeden z nich. - Jestem Liam, a to jest Zayn.
Drugi chłopak tylko się uśmiechną.
- Cześć. - powiedziałam i wzięłam się za przygotowanie tostów i naleśników.
- Śniadanie jest na prawdę pyszne. - wyznał Niall, kiedy zaczęliśmy śniadanie.
- Lepsze niż Nandos? - zapytał go Zayn.
- Hmm... Żeby opowiedzieć na to pytanie, muszę zjeść więcej! - krzykną z pełną buzią.
- Ktoś tu poczuł naleśniki... - powiedział Louis, patrząc na Harrego, który schodził po schodach.
Nagle ocknęłam się...
- O mój Boże! Muszę jechać do klinki! - krzyknęłam pędząc w stronę drzwi, ale Harry zatrzymał mnie i powiedział:
- Dziś jest niedziela, skarbie.
Każdy mógł zobaczyć ulgę na mojej twarzy.
Spędzałam z chłopakami trochę czasu, a później razem z Harrym wyszliśmy.
Liam Pov:
Kiedy wyszli, wreszcie mogliśmy się wziąć, za wymyślenie jakiegoś super planu.
- Więc to już jutro. - powiedział Zayn - Porywamy ich, zapieramy na statek, gdzie odbędzie się ślub, prawda? - upewnił się chłopak.
- Tak i powiem jej, że jesteśmy sławni, bo to może potem spowodować problemy w ich związku. - powiedział Louis.
- Masz racje Lou. - powiedziałem z uśmiechem, a Niall tylko przytakną na to wszystko, z ustami pełnymi Nandos.
sobota, 8 listopada 2014
3. THUD!
Lindsey POV:
Gdy tylko dotarłam do domu, udałam się od razu do mojego pokoju. Zostawiłam wszystkie moje rzeczy i skoczyłam na łóżko. Zaczęłam myśleć o wszystkim co się dziś wydarzyło i na tą myśl wybuchłam śmiechem.
Podeszłam do mojej szafy i zaczęłam poszukiwania sukienki na spotkanie z Harrym. Jestem raczej chłopczycą, więc moja szafa jest pełna dżinsów i koszulek.
Kiedy przeszukiwałam szafę do pokoju weszła moja mama. Podeszła bliżej mnie i zapytała mnie swoim chrapliwym głosem:
- Czego szukasz?
- Umm...dobrze, szukam sukienki, którą będę mogła założyć na dzisiejsze spotkanie z Harrym.
Nie rozumiem czemu zaczęła histeryzować. Nie wiem czemu...
- Zamierzasz spotkać się z nim w tej sukience? - zapytała mnie.
- Jakiś problem? I poznam też jego kolegów. - zawiadomiłam ją.
- O tak!
- Vanessa, pomóż mi! - spojrzałam na nią z miną szczeniaczka - Co ja mam teraz zrobić?
Niespodziewanie mój telefon zawibrował w kieszeni moich dżinsów. Okazało się że dzwoni Harry.
Rozmowa:
Harry: Mogę przyjechać po ciebie?
Ja: Okej... tylko jak wrócę, bez samochodu?
Harry: Zapytam Louisa i powiem ci...
Harry (do Louisa): Czy Lindsey może pożyczyć twojego samochodu?
Louis: Tak, ale zapytaj jej czy jeździ ostrożnie.
Harry (do telefonu): Zgodził się, więc możesz
Ja: Do zobaczenia o ósmej...
Harry: Do zobaczenia, ukochana.
Ja: Pa, skarbie.
Spojrzałam na mamę wzrokiem, który mówił ,,I co mam teraz zrobić?''. Dochodziła siódma.
Ona owinęła swoje ramiona wokół mnie i powiedziała:
- Nie ma czasu, żeby znaleźć jakąś odświętną sukienkę.
- Dlaczego to zawsze zdarza się mi?
Zbliżyła się do mnie - On lubi pomarańczowy kolor. - spojrzała na moją koszulkę tego koloru.
I mój wielki problem dobiegł końca.
Ubrałam się i rozczesałam moje włosy. Nigdy się nie maluje, więc nie musiałam się o to martwić.
Była już siódma czterdzieści pięć, więc popędziłam na dół i usiadłam na kanapie.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi miałam nadzieje, że to Harry.
Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam w nich chłopaka, który dostarczał pizze. Zapłaciłam mu, wzięłam pizze i zamknęłam drzwi.
Nagle znowu ktoś zapukał.
Pod irytowana otworzyłam drzwi...
Wpuściłam Harrego, uśmiechając się do niego.
Harry POV:
Kiedy ją zobaczyłem, miałem wrażenie, że moja szczęka opadła. Była nieskazitelna. Bez żadnego makijażu.
- Gotowa na jazdę? - zapytałem jej.
- Myślę że możesz to zobaczyć po mojej minę. - opowiedziała, przygryzająca wargę i uśmiechając się.
Pomachałem Vanessie na do widzenia, na co ona od razu krzyknęła:
- Spędzicie razem miło czas!
Kiedy dałem jej kluczyki, od razu pobiegła w stronę auta, jak mały szczeniaczek, który chcę napełnić swój brzuszek.
Weszliśmy do środka, a ona odpaliła samochód i zaczęła jechać. Jechała spokojnie i delikatnie.
OMG! Paparazzi i kilkoro ludzi zaczęło biedź w stronę samochodu.
- Harry, co ty robisz - zapytała mnie, kiedy położyłem swoją nogę na pedał gazu, przyśpieszając.
Byliśmy na zakręcie, więc ona skręciła, a ja nadal miałem nogę na gazie.
Przejechaliśmy po czymś, ale nie mam pojęcia co to było.
- Co to było? - zapytała mnie.
-Ummm... Nie wiem. - opowiedziałem jej.
Pojechaliśmy kawałek dalej. Już po chwili zauważyłem bezpańskiego psa, którego przejechaliśmy.
Kiedy dziewczyna zobaczyła psa, w jej oczach zobaczyłem łzy.
Objąłem ją ramieniem, a ona wtulił twarz w mój tors.
Zawiozłem tam gdzie ja i chłopacy mieszkamy.
Nacisnąłem dzwonek do drzwi. Już po chwili otworzył je Niall, jak zwykle ze swoim Nandos.
- Co się stało? Dlaczego ona płaczę?
Niall POV:
Oboje stali w drzwiach...
Harry ciężko dyszał, a ona wylewała łzy.
Zgadłem, że musiało stać się coś złego.
Dziewczyna była roztrzęsiona, ledwo mogła stać.
Kiedy weszli do środka, pomyślałem, że potrzebują czegoś do picia...
THUD! Co to było? Zbliżyłem się do nich i zobaczyłem, że dziewczyna zasłabła.
Harry położył ją na swoim łóżku.
Później zrobiliśmy obiad i próbowaliśmy ją obudzić, żeby zjadła, ale ona była niczego nie świadoma.
Nie mieliśmy wyboru i pozwoliliśmy jej dalej spać.
Kiedy wszyscy kładli się spać, poszedłem do pokoju Harrego.
- Niall? Co ty tu robisz? - zapytał mnie.
- Przyszedłem tylko powiedzieć ci, żebyś nie spał nago. - ostrzegłem go.
Wszystko było dobrze, więc zasnąłem kamiennym snem.
Gdy tylko dotarłam do domu, udałam się od razu do mojego pokoju. Zostawiłam wszystkie moje rzeczy i skoczyłam na łóżko. Zaczęłam myśleć o wszystkim co się dziś wydarzyło i na tą myśl wybuchłam śmiechem.
Podeszłam do mojej szafy i zaczęłam poszukiwania sukienki na spotkanie z Harrym. Jestem raczej chłopczycą, więc moja szafa jest pełna dżinsów i koszulek.
Kiedy przeszukiwałam szafę do pokoju weszła moja mama. Podeszła bliżej mnie i zapytała mnie swoim chrapliwym głosem:
- Czego szukasz?
- Umm...dobrze, szukam sukienki, którą będę mogła założyć na dzisiejsze spotkanie z Harrym.
Nie rozumiem czemu zaczęła histeryzować. Nie wiem czemu...
- Zamierzasz spotkać się z nim w tej sukience? - zapytała mnie.
- Jakiś problem? I poznam też jego kolegów. - zawiadomiłam ją.
- O tak!
- Vanessa, pomóż mi! - spojrzałam na nią z miną szczeniaczka - Co ja mam teraz zrobić?
Niespodziewanie mój telefon zawibrował w kieszeni moich dżinsów. Okazało się że dzwoni Harry.
Rozmowa:
Harry: Mogę przyjechać po ciebie?
Ja: Okej... tylko jak wrócę, bez samochodu?
Harry: Zapytam Louisa i powiem ci...
Harry (do Louisa): Czy Lindsey może pożyczyć twojego samochodu?
Louis: Tak, ale zapytaj jej czy jeździ ostrożnie.
Harry (do telefonu): Zgodził się, więc możesz
Ja: Do zobaczenia o ósmej...
Harry: Do zobaczenia, ukochana.
Ja: Pa, skarbie.
Spojrzałam na mamę wzrokiem, który mówił ,,I co mam teraz zrobić?''. Dochodziła siódma.
Ona owinęła swoje ramiona wokół mnie i powiedziała:
- Nie ma czasu, żeby znaleźć jakąś odświętną sukienkę.
- Dlaczego to zawsze zdarza się mi?
Zbliżyła się do mnie - On lubi pomarańczowy kolor. - spojrzała na moją koszulkę tego koloru.
I mój wielki problem dobiegł końca.
Ubrałam się i rozczesałam moje włosy. Nigdy się nie maluje, więc nie musiałam się o to martwić.
Była już siódma czterdzieści pięć, więc popędziłam na dół i usiadłam na kanapie.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi miałam nadzieje, że to Harry.
Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam w nich chłopaka, który dostarczał pizze. Zapłaciłam mu, wzięłam pizze i zamknęłam drzwi.
Nagle znowu ktoś zapukał.
Pod irytowana otworzyłam drzwi...
Wpuściłam Harrego, uśmiechając się do niego.
Harry POV:
Kiedy ją zobaczyłem, miałem wrażenie, że moja szczęka opadła. Była nieskazitelna. Bez żadnego makijażu.
- Gotowa na jazdę? - zapytałem jej.
- Myślę że możesz to zobaczyć po mojej minę. - opowiedziała, przygryzająca wargę i uśmiechając się.
Pomachałem Vanessie na do widzenia, na co ona od razu krzyknęła:
- Spędzicie razem miło czas!
Kiedy dałem jej kluczyki, od razu pobiegła w stronę auta, jak mały szczeniaczek, który chcę napełnić swój brzuszek.
Weszliśmy do środka, a ona odpaliła samochód i zaczęła jechać. Jechała spokojnie i delikatnie.
OMG! Paparazzi i kilkoro ludzi zaczęło biedź w stronę samochodu.
- Harry, co ty robisz - zapytała mnie, kiedy położyłem swoją nogę na pedał gazu, przyśpieszając.
Byliśmy na zakręcie, więc ona skręciła, a ja nadal miałem nogę na gazie.
Przejechaliśmy po czymś, ale nie mam pojęcia co to było.
- Co to było? - zapytała mnie.
-Ummm... Nie wiem. - opowiedziałem jej.
Pojechaliśmy kawałek dalej. Już po chwili zauważyłem bezpańskiego psa, którego przejechaliśmy.
Kiedy dziewczyna zobaczyła psa, w jej oczach zobaczyłem łzy.
Objąłem ją ramieniem, a ona wtulił twarz w mój tors.
Zawiozłem tam gdzie ja i chłopacy mieszkamy.
Nacisnąłem dzwonek do drzwi. Już po chwili otworzył je Niall, jak zwykle ze swoim Nandos.
- Co się stało? Dlaczego ona płaczę?
Niall POV:
Oboje stali w drzwiach...
Harry ciężko dyszał, a ona wylewała łzy.
Zgadłem, że musiało stać się coś złego.
Dziewczyna była roztrzęsiona, ledwo mogła stać.
Kiedy weszli do środka, pomyślałem, że potrzebują czegoś do picia...
THUD! Co to było? Zbliżyłem się do nich i zobaczyłem, że dziewczyna zasłabła.
Harry położył ją na swoim łóżku.
Później zrobiliśmy obiad i próbowaliśmy ją obudzić, żeby zjadła, ale ona była niczego nie świadoma.
Nie mieliśmy wyboru i pozwoliliśmy jej dalej spać.
Kiedy wszyscy kładli się spać, poszedłem do pokoju Harrego.
- Niall? Co ty tu robisz? - zapytał mnie.
- Przyszedłem tylko powiedzieć ci, żebyś nie spał nago. - ostrzegłem go.
Wszystko było dobrze, więc zasnąłem kamiennym snem.
czwartek, 9 października 2014
2. ZNANA DZIEWCZYNA
Harry POV.
Zjadłem szybkie śniadanie i wziąłem Kevina ze sobą. Otworzyłem samochód, a w środku siedział Louis.
- Co ty tu robisz? - spytałem, ciągnąc go w stronę ganku.
- Nie pozwolisz mi się zobaczyć z panią. Styles? - odpowiedział.
Westchnąłem... Nich on tylko wpadnie w moje ręce...
Pojechaliśmy pod jej przychodnie. Zaparkowałem samochód, a Louis dalej trzymał Kevina w swoich ramionach.
Lindsey POV:
Zauważyłam samochód, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że wysiadł z niego Harry i jakiś mężczyzna z gołębiem.
Zdjęłam płaszcz i dałam go mojej pielęgniarce - Ander.
Szepnęłam jej swój plan.
Wzięłam gazetę i usiadłam w poczekalni.
Usiedli obok mnie, a ja udawałam, że czytam gazetę. Dostali od pielęgniarki numerek* i czekali.
Towarzysz Harrego położył ramie na oparcie od kanapy i zagadał do mnie:
- Hej. Jestem Louis, a ty?
Zamyśliłam się, jakie imię podać, aż w końcu powiedziałam:
- Bella.
Nagle pojawiła się pielęgniarka i zapytała:
- Gdzie jest Kevin?
Od razu oboje wstali.
Nagle podszedł do mnie mój stary przyjaciel, którego nie widziałam kawał czasu i który nie wiedział o moim planie...
- Lindsey? Jak się masz? - powiedział bardzo głośno.
Wszyscy spojrzeli na mnie, a Harry i Louis usiedli zmieszani, a ja uśmiechałam się i po chwili schowałam twarz w dłoniach.
I cały pomysł na nic...
- Wreszcie mogę zobaczyć, tą znaną panią Styles. - wykrzyczał Louis z uśmiechem na twarzy.
- Shhhh - uciszył go Harry.
- Kto to jest? - zapytałam Harrego, wskazując na Louisa.
- To jest... mój kolega. - powiedział Harry.
- Widzę. - powiedziałam
- Czy możesz przyjść do mnie dziś wieczorem? - zapytał mnie.
- Co? - spytałam z zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Chce tylko, żebyś poznała moich bliskich przyjaciół. Musisz wiedzieć, że mieszkamy razem i codziennie ze sobą przebywamy. - powiedział.
- Dobra. Spotkamy się u ciebie o 8:00. - uśmiechnęłam się. Widziałam jego szeroki uśmiech, kiedy zapewniałam go, że przyjdę.
Nigdy nie wiedziałam zbyt wiele o chłopakach. Zawsze czekałam na Jack'a, aż do teraz...
I nadal nie wiem jak zareaguje na jego przyjaciół...
Zjadłem szybkie śniadanie i wziąłem Kevina ze sobą. Otworzyłem samochód, a w środku siedział Louis.
- Co ty tu robisz? - spytałem, ciągnąc go w stronę ganku.
- Nie pozwolisz mi się zobaczyć z panią. Styles? - odpowiedział.
Westchnąłem... Nich on tylko wpadnie w moje ręce...
Pojechaliśmy pod jej przychodnie. Zaparkowałem samochód, a Louis dalej trzymał Kevina w swoich ramionach.
Lindsey POV:
Zauważyłam samochód, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że wysiadł z niego Harry i jakiś mężczyzna z gołębiem.
Zdjęłam płaszcz i dałam go mojej pielęgniarce - Ander.
Szepnęłam jej swój plan.
Wzięłam gazetę i usiadłam w poczekalni.
Usiedli obok mnie, a ja udawałam, że czytam gazetę. Dostali od pielęgniarki numerek* i czekali.
Towarzysz Harrego położył ramie na oparcie od kanapy i zagadał do mnie:
- Hej. Jestem Louis, a ty?
Zamyśliłam się, jakie imię podać, aż w końcu powiedziałam:
- Bella.
Nagle pojawiła się pielęgniarka i zapytała:
- Gdzie jest Kevin?
Od razu oboje wstali.
Nagle podszedł do mnie mój stary przyjaciel, którego nie widziałam kawał czasu i który nie wiedział o moim planie...
- Lindsey? Jak się masz? - powiedział bardzo głośno.
Wszyscy spojrzeli na mnie, a Harry i Louis usiedli zmieszani, a ja uśmiechałam się i po chwili schowałam twarz w dłoniach.
I cały pomysł na nic...
- Wreszcie mogę zobaczyć, tą znaną panią Styles. - wykrzyczał Louis z uśmiechem na twarzy.
- Shhhh - uciszył go Harry.
- Kto to jest? - zapytałam Harrego, wskazując na Louisa.
- To jest... mój kolega. - powiedział Harry.
- Widzę. - powiedziałam
- Czy możesz przyjść do mnie dziś wieczorem? - zapytał mnie.
- Co? - spytałam z zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Chce tylko, żebyś poznała moich bliskich przyjaciół. Musisz wiedzieć, że mieszkamy razem i codziennie ze sobą przebywamy. - powiedział.
- Dobra. Spotkamy się u ciebie o 8:00. - uśmiechnęłam się. Widziałam jego szeroki uśmiech, kiedy zapewniałam go, że przyjdę.
Nigdy nie wiedziałam zbyt wiele o chłopakach. Zawsze czekałam na Jack'a, aż do teraz...
I nadal nie wiem jak zareaguje na jego przyjaciół...
______________________
* numerek - w tekście było symbol.
sobota, 4 października 2014
1. PIERWSZE SPOTKANIE
Lindsey POV:
Jak co dzień byłam w mojej klinice i właśnie oglądałam suczkę o imieniu Sara, która już nie długo miała wydać na świat piękne szczeniaczki.
Nagle moja mama wkroczył z prędkością światła do sami w której oglądałam psa, a zwierzę wystraszone uciekło.
- Mamo! Wystraszyłaś Sarę... - krzyknęłam.
Przewróciła oczami i szepnęła coś na ucho mojej pielęgniarce. Nie mam pojęcia co ona jej powiedziała, ale już po chwili doszedł do mnie z korytarza stłumiony głos kobiety, która oznajmiała moim klientom, że muszę wyjść gdzieś w bardzo ważnej sprawie.
- Mamo? Gdzie idziemy? - zapytałam zdziwiona.
- Czekaj i obserwuj. - szepnęła. Usiadłam z tyłu samochodu mojej mamy i pojechałyśmy do domu. Kiedy byłyśmy na miejscu zaprowadziła mnie do mojego pokoju i otworzyła szafę.
- Dlaczego nie możesz tego założyć? - zapytała wskazując na czerwoną sukienkę.
Przewróciłam oczami i poszłam ubrać tą sukienkę. Wyszłam pokazując się mamie.
- Wyglądasz jak księżniczka! - krzyknęła - On jest idealny dla ciebie. - powiedziała.
- Kim on jest? - zapytałam, patrząc na nią zdezoriętowana.
- Oh! Jest już późno! - wykrzyknęła zdenerwowana, patrząc na zegarek, który wskazywał 15.
Prowadziła samochód, a ja siedziałam w tylnej jego części.
- Nazywa się Harry i my... Mam na myśli ja i jego rodzice, zdecydowaliśmy się na ślub... dla was obydwojgu. Co o tym sądzisz? - powiedziała kiedy jechaliśmy, jak sądzę, do parku.
- Co? Dlaczego nie spytałaś mnie o pozwolenie? - zapytałam ją, przelewając w to zdanie całą moją złość.
Ona uśmiechnęła się i powiedziała:
- On jest najlepszym księciem dla mojej księżniczki.
- Ale...? - spytałam ją nadal zdezoriętowanym głosem.
Nagle gwałtownie zahamowała i obje wysiadłyśmy z auta.
Przytuliła mnie i powiedziała:
- Wszystko będzie dobrze.
Spojrzałam na park, w którym było dużo ludzi.
- Jak mam go znaleźć? - spytałam z miną szczeniaczka.
Wskazała na moją torbę i powiedziała:
- Masz jego zdjęcie w swojej torebce i on ma twoje, więc już się nie martw moja księżniczko.
(W międzyczasie)
Harry POV:
Wyjąłem telefon i wybrałem numer mojego najlepszego kolegi z zespołu.
- Hej Lou - odezwałem się, kiedy odebrał - Jestem strasznie zdenerwowany przed spotkaniem z tą dziewczyną. Powiedziałem jej mamie, że nie powiem jej o moim zawodzie. Co na to powiesz? - zapytałem.
- Dlaczego jej nie powiesz? - spytał.
- Chce, żeby kochała mnie, a nie moją sławę...
- To prawda. - stwierdził.
- Myślę, że ją znalazłem. Odezwę się później. - powiedziałem.
- Dobrze... I chce ci życzyć powodzenia Haz. - powiedział.
- Dziękuje.
Zobaczyłem jej błyszczące, niebieskie oczy i wpadłem...
Podziwiałem ją, a ona patrzyła się w kartkę papieru, ale nie wiedziałem co się na niej znajduje.
Wszystko wydawało się zniknąć, tylko ona błyszczała, a ja zgubiłem się w niej.
Poczułem jak wpada na mnie.
Wstała, przepraszając mnie. W pewnym momencie przestała (Nie wiem dlaczego).
Spojrzała mi głęboko w oczy, a ja spojrzałem w jej. Czas się zatrzymał...
Jak co dzień byłam w mojej klinice i właśnie oglądałam suczkę o imieniu Sara, która już nie długo miała wydać na świat piękne szczeniaczki.
Nagle moja mama wkroczył z prędkością światła do sami w której oglądałam psa, a zwierzę wystraszone uciekło.
- Mamo! Wystraszyłaś Sarę... - krzyknęłam.
Przewróciła oczami i szepnęła coś na ucho mojej pielęgniarce. Nie mam pojęcia co ona jej powiedziała, ale już po chwili doszedł do mnie z korytarza stłumiony głos kobiety, która oznajmiała moim klientom, że muszę wyjść gdzieś w bardzo ważnej sprawie.
- Mamo? Gdzie idziemy? - zapytałam zdziwiona.
- Czekaj i obserwuj. - szepnęła. Usiadłam z tyłu samochodu mojej mamy i pojechałyśmy do domu. Kiedy byłyśmy na miejscu zaprowadziła mnie do mojego pokoju i otworzyła szafę.
- Dlaczego nie możesz tego założyć? - zapytała wskazując na czerwoną sukienkę.
Przewróciłam oczami i poszłam ubrać tą sukienkę. Wyszłam pokazując się mamie.
- Wyglądasz jak księżniczka! - krzyknęła - On jest idealny dla ciebie. - powiedziała.
- Kim on jest? - zapytałam, patrząc na nią zdezoriętowana.
- Oh! Jest już późno! - wykrzyknęła zdenerwowana, patrząc na zegarek, który wskazywał 15.
Prowadziła samochód, a ja siedziałam w tylnej jego części.
- Nazywa się Harry i my... Mam na myśli ja i jego rodzice, zdecydowaliśmy się na ślub... dla was obydwojgu. Co o tym sądzisz? - powiedziała kiedy jechaliśmy, jak sądzę, do parku.
- Co? Dlaczego nie spytałaś mnie o pozwolenie? - zapytałam ją, przelewając w to zdanie całą moją złość.
Ona uśmiechnęła się i powiedziała:
- On jest najlepszym księciem dla mojej księżniczki.
- Ale...? - spytałam ją nadal zdezoriętowanym głosem.
Nagle gwałtownie zahamowała i obje wysiadłyśmy z auta.
Przytuliła mnie i powiedziała:
- Wszystko będzie dobrze.
Spojrzałam na park, w którym było dużo ludzi.
- Jak mam go znaleźć? - spytałam z miną szczeniaczka.
Wskazała na moją torbę i powiedziała:
- Masz jego zdjęcie w swojej torebce i on ma twoje, więc już się nie martw moja księżniczko.
(W międzyczasie)
Harry POV:
Wyjąłem telefon i wybrałem numer mojego najlepszego kolegi z zespołu.
- Hej Lou - odezwałem się, kiedy odebrał - Jestem strasznie zdenerwowany przed spotkaniem z tą dziewczyną. Powiedziałem jej mamie, że nie powiem jej o moim zawodzie. Co na to powiesz? - zapytałem.
- Dlaczego jej nie powiesz? - spytał.
- Chce, żeby kochała mnie, a nie moją sławę...
- To prawda. - stwierdził.
- Myślę, że ją znalazłem. Odezwę się później. - powiedziałem.
- Dobrze... I chce ci życzyć powodzenia Haz. - powiedział.
- Dziękuje.
Zobaczyłem jej błyszczące, niebieskie oczy i wpadłem...
Podziwiałem ją, a ona patrzyła się w kartkę papieru, ale nie wiedziałem co się na niej znajduje.
Wszystko wydawało się zniknąć, tylko ona błyszczała, a ja zgubiłem się w niej.
Poczułem jak wpada na mnie.
Wstała, przepraszając mnie. W pewnym momencie przestała (Nie wiem dlaczego).
Spojrzała mi głęboko w oczy, a ja spojrzałem w jej. Czas się zatrzymał...
***
Jest pierwszy rozdział.
Nie wiem jak was,
ale mnie urzekło brak długich i męczących opisów,
oraz to, że od razu zaczyna się akcja.
Pozdrawiam i do następnego :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)