sobota, 8 listopada 2014

3. THUD!

Lindsey POV:
Gdy tylko dotarłam do domu, udałam się od razu do mojego pokoju. Zostawiłam wszystkie moje rzeczy i skoczyłam na łóżko. Zaczęłam myśleć o wszystkim co się dziś wydarzyło i na tą myśl wybuchłam śmiechem.
Podeszłam do mojej szafy i zaczęłam poszukiwania sukienki na spotkanie z Harrym. Jestem raczej chłopczycą, więc moja szafa jest pełna dżinsów i koszulek.
Kiedy przeszukiwałam szafę do pokoju weszła moja mama. Podeszła bliżej mnie i zapytała mnie swoim chrapliwym głosem:
- Czego szukasz?
- Umm...dobrze, szukam sukienki, którą będę mogła założyć na dzisiejsze spotkanie z Harrym.
Nie rozumiem czemu zaczęła histeryzować. Nie wiem czemu...
- Zamierzasz spotkać się z nim w tej sukience? - zapytała mnie.
- Jakiś problem? I poznam też jego kolegów. - zawiadomiłam ją.
- O tak!
- Vanessa, pomóż mi! - spojrzałam na nią z miną szczeniaczka - Co ja mam teraz zrobić?
Niespodziewanie mój telefon zawibrował w kieszeni moich dżinsów. Okazało się że dzwoni Harry.
Rozmowa: 
Harry: Mogę przyjechać po ciebie?
Ja: Okej... tylko jak wrócę, bez samochodu?
Harry: Zapytam Louisa i powiem ci...
Harry (do Louisa): Czy Lindsey może pożyczyć twojego samochodu?
Louis: Tak, ale zapytaj jej czy jeździ ostrożnie.
Harry (do telefonu): Zgodził się, więc możesz 
Ja: Do zobaczenia o ósmej...
Harry: Do zobaczenia, ukochana.
Ja: Pa, skarbie.

Spojrzałam na mamę wzrokiem, który mówił ,,I co mam teraz zrobić?''. Dochodziła siódma.
Ona owinęła swoje ramiona wokół mnie i powiedziała:
- Nie ma czasu, żeby znaleźć jakąś odświętną sukienkę.
- Dlaczego to zawsze zdarza się mi?
Zbliżyła się do mnie - On lubi pomarańczowy kolor. - spojrzała na moją koszulkę tego koloru.
I mój wielki problem dobiegł końca.
Ubrałam się i rozczesałam moje włosy. Nigdy się nie maluje, więc nie musiałam się o to martwić.
Była już siódma czterdzieści pięć, więc popędziłam na dół i usiadłam na kanapie.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi miałam nadzieje, że to Harry.
Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam w nich chłopaka, który dostarczał pizze. Zapłaciłam mu, wzięłam pizze i zamknęłam drzwi.
Nagle znowu ktoś zapukał.
Pod irytowana otworzyłam drzwi...
Wpuściłam Harrego, uśmiechając się do niego.

Harry POV:
Kiedy ją zobaczyłem, miałem wrażenie, że moja szczęka opadła. Była nieskazitelna. Bez żadnego makijażu.
- Gotowa na jazdę? - zapytałem jej.
- Myślę że możesz to zobaczyć po mojej minę. - opowiedziała, przygryzająca wargę i uśmiechając się.
Pomachałem Vanessie na do widzenia, na co ona od razu krzyknęła:
- Spędzicie razem miło czas!
Kiedy dałem jej kluczyki, od razu pobiegła w stronę auta, jak mały szczeniaczek, który chcę napełnić swój brzuszek.
Weszliśmy do środka, a ona odpaliła samochód i zaczęła jechać. Jechała spokojnie i delikatnie.
OMG! Paparazzi i kilkoro ludzi zaczęło biedź w stronę samochodu.
- Harry, co ty robisz - zapytała mnie, kiedy położyłem swoją nogę na pedał gazu, przyśpieszając.
Byliśmy na zakręcie, więc ona skręciła, a ja nadal miałem nogę na gazie.
Przejechaliśmy po czymś, ale nie mam pojęcia co to było.
- Co to było? - zapytała mnie.
-Ummm... Nie wiem. - opowiedziałem jej.
Pojechaliśmy kawałek dalej. Już po chwili zauważyłem bezpańskiego psa, którego przejechaliśmy.
Kiedy dziewczyna zobaczyła psa, w jej oczach zobaczyłem łzy.
Objąłem ją ramieniem, a ona wtulił twarz w mój tors.
Zawiozłem tam gdzie ja i chłopacy mieszkamy.
Nacisnąłem dzwonek do drzwi. Już po chwili otworzył je Niall, jak zwykle ze swoim Nandos.
- Co się stało? Dlaczego ona płaczę?

Niall POV:
Oboje stali w drzwiach...
Harry ciężko dyszał, a ona wylewała łzy.
Zgadłem, że musiało stać się coś złego.
Dziewczyna była roztrzęsiona, ledwo mogła stać.
Kiedy weszli do środka, pomyślałem, że potrzebują czegoś do picia...
THUD! Co to było? Zbliżyłem się do nich i zobaczyłem, że dziewczyna zasłabła.
Harry położył ją na swoim łóżku.
Później zrobiliśmy obiad i próbowaliśmy ją obudzić, żeby zjadła, ale ona była niczego nie świadoma.
Nie mieliśmy wyboru i pozwoliliśmy jej dalej spać.
Kiedy wszyscy kładli się spać, poszedłem do pokoju Harrego.
- Niall? Co ty tu robisz? - zapytał mnie.
- Przyszedłem tylko powiedzieć ci, żebyś nie spał nago. - ostrzegłem go.
Wszystko było dobrze, więc zasnąłem kamiennym snem.





2 komentarze:

  1. Boskie!
    Od pierwszego rozdziału pokochałam ten blog <3
    Może było kilka błędów, ale to nie ważne ;)
    Czekam na next :*
    Ps. Biedny pieseł :'(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje <3